|
Szczecin, 20 sierpnia 2011 r., godz: 19:00, im. Floriana Krygiera
Relacja z meczu
Mimo wyraźnej przewagi w przekroju całego meczu, nie udało uniknąć się nerwowej końcówki. Portowcy pokonali w meczu 5. Kolejki I ligi Sandecję Nowy Sącz 1:0. Mimo wyraźnej przewagi w przekroju całego meczu, nie udało uniknąć się nerwowej końcówki. Portowcy pokonali w meczu 5. Kolejki I ligi Sandecję Nowy Sącz 1:0. Wobec ultradefensywnej taktyki gości, podopiecznym Marcina Sasala długo zajęło dotarcie pod bramkę rywala. Nielicznie zgromadzeni kibice długo czekali na składną akcję i klarowną szanse bramkową szczecińskiej drużyny. Emocje zaczęły się w 28.minucie kiedy Vuk Sotiroivić został sfaulowany w polu karnym, a do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Edi Andradina. Brazylijczyk trafił jednak w słupek, a nadzieję co do zmiany obrazu gry prysły. Niestrudzony Edi próbował zaskoczyć bramkarza Sandecji, Marka Kozioła, strzelając z dystansu. Piłka po strzale z dystansu odbiła się jednak od poprzeczki. Doświadczony zawodnik strzelał także z rzutu wolnego, ale piłka po tym uderzeniu odbiła się od muru. Defensywa Sandecji długo radziła sobie z atakami Portowców, a w dodatku dopisywało jej szczęście. Na połowie Pogoni gościom brakowało argumentów, co wiązało się z zerową aktywnością pod bramką Janukiewicza. Portowcy znaleźli sposób na Sandecję dopiero pod koniec pierwszej połowy. W polu karnym znakomicie zachował się Vuk Sotirović, który przedarł się przez rywali, a jego uderzenie przełamało ręce bramkarza Sandecji, czego efektem było objęcie prowadzenia przez gospodarzy. Rozchwiana Sandecja mogła szybko stracić drugą bramkę. Kontratak Pogoni zakończył się jednak niecelnym strzałem Mateusza Lewandowskiego. Początek drugiej połowy to kontynuacja dominacji Dumy Pomorza nad rywalem z Nowego Sącza. Chaotyczny, ale aktywny był Robert Kolendowicz. Pomocnik Pogoni zdobył nawet bramkę, ale sędzia liniowy uznał, że Kolendowicz był na pozycji spalonej. Bliski zdobycia drugiego gola był Vuk Sotirović, ale piłka po jego uderzeniu odbiła się od poprzeczki. Sandecja starała się ratować sytuację poprzez akcje oskrzydlające. Zaskoczyć próbował m.in. były piłkarz Pogoni, Marcin Woźniak. Dobrze spisywał się jednak Radosław Janukiewicz. Ostatnie 25 minut meczu to obraz walki i wzajemnych złośliwości. Piłkarze obu drużyn grali ostro, a sędzia nie panował nad sytuacją na boisku. Przepychanki kończyły się najwyżej żółtą kartą dla któregoś z zawodników. Podmęczeni zawodnicy Pogoni nie mieli już sił by atakować, ale wyręczyć próbowali ich nowi zawodnicy, którzy pojawili się na murawie w drugiej części meczu. Donald Djousse imponował siłą i zdecydowaniem. Jego błyskotliwe podanie piętą do Kolendowicza skutkowało jednak jedynie wywalczeniem rzutu rożnego. Tuż przed końcem meczu bliski zdobycia gola był Mateusz Szałek. Zawodnik Pogoni w sytuacji sam na sam z Markiem Koziołem próbował lobować bramkarza gości, ale jego uderzenie nie znalazło drogi do bramki. Goście długo próbowali sforsować bramkę Janukiewicza. Refleksem wykazał się jednak Emil Noll, który był dobrze dysponowany, oraz Bartosz Ława, który wybił piłkę z linii bramkowej po strzale zawodnika Sandecji. Biało-czarni wyrównali w ostatniej minucie. Uderzenie głową Marcina Chmiesta, piłka w siatce i krótka radość podopiecznych Mariusza Kurasa. Krótka, bo Chmiest był na spalonym. Portowcy momentami wyglądali dobrze, ale lista wad jest wciąż długa. Słaba skuteczność, błędy przy wyprowadzaniu piłki, brak koncentracji to te najbardziej widoczne. Dziwi też spóźniona reakcja Marcina Sasala na boiskowe wydarzenia. Trener Pogoni zaczął robić zmiany dopiero w 70. minucie. Pochwalić należy szczególnie Emila Nolla oraz Maksymilana Rogalskiego, bez których defensywa wyglądałaby dramatycznie źle. (źródło: PogonOnline.pl/Tobiasz Madejski)
Minutówka:
Przed meczem:
Na barierkach wewnątrz pustego młyna zawisnął transparent: Staruch musisz wytrwać.
Zapowiedź meczu
Portowców czeka w sobotę trudne zadanie. Rywalem Dumy Pomorza będzie Sandecja Nowy Sącz, która po cichu liczy na awans w tym sezonie. Reprezentanci Sandecji w przedsezonowych zapowiedziach śmiało zgłaszali aspirację do ekstraklasy. Póki co podopieczni Mariusza Kurasa nie zachwycają. Kibice klubu z Nowego Sącza okazję do optymizmu mieli jedną – w trzeciej kolejce Sandecja rozgromiła gdyńską Arkę 3:0. W pozostałych meczach zawodnicy Kurasa zremisowali z Zawiszą i Termalicą oraz w dramatycznych okolicznościach przegrali z Polonią Bytom. Dorobek czterech punktów skutkuje okupacją 11. pozycji w ligowej tabeli. Wrażenie robi strzelecki dorobek Sandecji. Biało – czarni strzelili dotychczas siedem bramek, co – obok osiągnięcia Pogoni – jest najlepszym wynikiem w ligowej stawce. Kadra Sandecji opiera się na zawodnikach doświadczonych. W defensywie gra dwóch byłych Portowców – Marcin Dymkowski oraz Marcin Woźniak. Zaskakuje także obecność w linii defensywnej 36 – letniego Jan Frolicha, który mimo upływu lat jest podstawowym zawodnikiem Sandecji. Najważniejszą postacią w drużynie Kurasa jest jednak Arkadiusz Aleksander. 31-letni napastnik już w poprzednim sezonie imponował skutecznością, strzelając 15 bramek. W tym sezonie po czterech ligowych meczach ma cztery bramki na koncie. Sandecja ma za sobą bardzo nieudany tydzień. W zeszłą sobotę biało-czarni przegrali 2:3 z Polonią Bytom, a w środku tygodnia Sandecja poległa w Pucharze Polski, przegrywając z III-ligowym Gryfem Wejherowo 0:1. Tym samym drużyna prowadzona przez Mariusza Kurasa pożegnała się z turniejem tysiąca drużyn. Zawodnicy prowadzeni przez Marcina Sasala także mają za sobą dwa słabe mecze. W sobotę Portowcy przegrali z Piastem Gliwice 2:1, a w środę podopieczni Sasala zostali wyeliminowani z Pucharu Polski przez II-ligowy OKS Olsztyn. Ligowa porażka skutkowała stratą pozycji lidera w tabeli. Nieodwracalne skutki ma także środowa klęska. Rezerwowy skład Pogoni zaprzepaścił szansę na okazałą przygodę w rozgrywkach pucharowych. Problemy z ustabilizowaniem formy to nie jedyny kłopot Marcina Sasala przed sobotnim starciem z Sandecją. Portowcy wciąż mają problem z ustawieniem defensywy. Wobec kontuzji Błażeja Radlera i Dawida Kucharskiego, jedynym nominalnym stoperem pozostawał Paweł Grocholski. Działacze ratują się transferem 33-letniego Emila Nolla z Arki Gdynia. To najprawdopodobniej ci dwaj zawodnicy stworzą duet stoperów w sobotnim meczu. W meczu z OKS-em na środku defensywy wystąpił Mateusz Szałek, grający wcześniej na prawej obronie lub w drugiej linii. Nieoczekiwanie mogą się pojawić także kłopoty w ataku. Marcin Klatt już od dawna nie może odnaleźć formy, Mikołaj Lebedyński został wypożyczony do holenderskiej Rody Kerkrade, a Donald Djousse nie daje już powodów do zachwytów nad jego umiejętnościami. Pozostaje jeszcze Vuk Sotirović, który jednak w dwóch pierwszych meczach w granatowo-bordowych barwach nie zdobył bramki. Gole w dwóch ostatnich meczach ligowych zdobywał za to Edi Andradina i to w nim należy upatrywać szansę na skuteczność pod bramką rywala. Portowcy muszą się odbudować. Po dwóch słabszych meczach kibice liczą na powrót na fotel lidera. Plany odbudowy mają też zawodnicy Sandecji, co zwiastuje emocje i wyrównany poziom. W poprzednim sezonie w meczu między Pogonią, a Sandecją w Szczecinie padł remis 1:1, bo bramce dla gości,... której nie było. Teraz celem są trzy punkty. (źródło: PogonOnline.pl/Tobiasz Madejski) |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||