|
Rozmowa z Maciejem Stolarczykiem
- To Twoje trzecie powołanie do reprezentacji. Czy czujesz jakieś zdenerwowanie z tym związane?
- Nie. Duża trema była za pierwszym podejściem. Teraz jestem spokojny. - Pamiętasz swój debiut? - Oczywiście. Było to w Arabii Saudyjskiej. Wszedłem na kwadrans, mogłem strzelić bramkę, ale nie udało się. Tamten mecz przypominał trochę spotkanie ligowe, tyle że nerwy były większe. - Na kolejne powołanie do kadry czekałeś pięć lat, gdy trener Janusz Wójcik zabrał Cię do Tajlandii. Jak wspominasz tamto powołanie? - Tam były dwa mecze, z których jeden okazał się nieoficjalny, bo Brazylia wystąpiła w swoim którymś, rezerwowym składzie. Podobnie jak my. Przegraliśmy z nimi. Po kilku dniach zagraliśmy z Nową Zelandią. Zwyciężyliśmy po rzutach karnych, a ja grałem całe spotkanie. Zaliczyłem egzotyczny wyjazd. Bardziej chodziło o reklamę polskiego futbolu niż o wynik sportowy. - Przed niedzielnym meczem z Wyspami Owczymi będziecie mogli trenować w zupełnie nowym składzie reprezentacji tylko przez dwa dni. Nie obawiasz się, że to odbije się na Waszej dyspozycji na boisku? - Spotkamy się po raz pierwszy i na pewno będzie sporo niedociągnięć, ale z drugiej strony każdy będzie chciał dać z siebie wszystko. Jednak nasz brak zgrania będzie działał na korzyść rywali, którzy grają ze sobą już długo. - Przyznasz, że po Arabii Saudyjskiej i Nowej Zelandii przyjdzie Ci zagrać z kolejnym "egzotycznym" rywalem. Myślisz, że po takim meczu można na dłużej zadomowić się w reprezentacji? - Nie wiem. Na razie skupiam się na najbliższym meczu, a co będzie dalej - zobaczymy. Myślę, że jest jeszcze kilka wolnych miejsc w kadrze, która pojedzie na mistrzostwa świata. Ważne jest to, co podkreśla trener Engel - że reprezentacja musi być wyrównana i liczyć ponad 20 zawodników. Są wypadki losowe, piłka jest kontaktowa i zdarzają się kontuzje. Dlatego warto być w kręgu zainteresowań szkoleniowca, aby w razie czego wejść bez problemów do kadry i być jej równoprawnym członkiem. Po to właśnie są organizowane takie mecze jak niedzielny, aby znaleźć się w szerokiej kadrze. - Miałeś szansę wystąpić w jesiennym meczu z Kamerunem. Żałujesz, że wtedy nie zagrałeś? - Trochę, bo jesienią lepiej się czułem. Teraz trudno powiedzieć, w jakiej jestem formie. Pogoń jest jak i inne kluby w okresie przygotowawczym, a sparingi nie mówią zbyt wiele. Nie mówię, że czuję się źle, ale wolałbym wiedzieć, na czym stoję. - Na której pozycji wolisz wystąpić - na środku czy na skraju obrony? - W chwili obecnej w Pogoni gramy jak w reprezentacji, czyli czwórką obrońców w linii. Gram jednego ze środkowych i to mi pasuje. Na boku też się dobrze czuję, ale bardziej wszechstronna i wymagająca jest pozycja środkowego. Gdzie będę jednak potrzebny, tam zagram, nawet w ataku. Najważniejszy jest interes zespołu. - Czy potrafisz ocenić, który z Was może pozostać w kadrze na dłużej? - To trudne. Przecież Paweł jest bardzo dobrym pomocnikiem ze sporymi możliwościami i mógłby zaistnieć w szerokiej kadrze na dłużej. Paweł może jedynie żałować, że trener Engel preferuje styl, w którym liderem zespołu jest Piotr Świerczewski, a do niego dochodzi drugi pomocnik. Może być jednak zmiennikiem Piotrka. Ja z kolei mogę zagrać na każdej pozycji w obronie, a Paweł może tylko walczyć o jedną. Z tego powodu on ma trochę gorzej. - Na pewno nie unikniecie pytań o sytuację w Pogoni. Masz już gotową odpowiedź? - Będę mówił, że nic nie wiem. Wszystkiego dowiadujemy się z prasy. Staramy się, żeby to nas nie absorbowało w znaczącym stopniu. Postanowiliśmy skupiać się na treningu. Oczywiście chcemy stabilizacji w klubie, ale nie mamy na to wpływu. - Zostaniesz w Pogoni czy też będziesz się starał o przejście do mocniejszego zespołu, aby mieć łatwiejszą drogę do reprezentacji? - Na dziś nie widzę możliwości odejścia z Pogoni, ale życie nauczyło mnie, że nie wolno mówić "nigdy". Nie chcę zmieniać barw klubowych, bo w Szczecinie czuję się dobrze. Pogoń, mimo że osłabiana coraz bardziej, wciąż ma duży potencjał. W naszej lidze nie ma zespołu, którego nie można by było ograć, bo umiejętności są podobne. Liczyć się będzie zaangażowanie i ambicja, no i oczywiście szczęście. Foto: Jacek Pawłowski / Agencja Gazeta
Rozmawiał: -
Źródło: Gazeta Wyborcza Data: piątek, 8 lutego 2002 r. Dodał: - |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||