Grzegorz Matlak: Nauka nie pójdzie w las

Lewy obrońca w rundzie jesiennej mało grał z powodu kłopotów zdrowotnych. Dolegliwości zostały zaleczone, a Matlak musi walczyć o miejsce w składzie, bo konkurentów mu przybyło, m.in. testowany Czech Petr Kasprak.
Pierwszy trening całego zespołu za wami. Jak wrażenia?
- Na pewno coś innego niż dotychczas. Trener Panik od pierwszych zajęć kładzie nacisk na taktykę. Każdy jest ustawiony na swojej pozycji i mamy grać w tzw. trójkątach. Jest to coś nowego dla nas wszystkich, a nauka nie pójdzie w las. Mamy dwa miesiące przygotowań, by złapać wysoką formę.
Szkoleniowcy kilka razy ostro przywoływali was do porządku.
- Tego mogliśmy się spodziewać, bo rozpoczął się tzw. okres ładowania akumulatorów - ciężko pracujemy nad przygotowaniem kondycyjnym. Dobrze, że nie biegamy już po górach, wszystko wykonujemy na boiskach. Cieszymy się, że pogoda dopisuje. Na śniegu niewiele się można nauczyć i gra na dobrze przygotowanych boiskach będzie miała wpływ na naszą formę. Wkrótce pojedziemy do Pogorzelicy. Tam czeka nas chyba najtrudniejszy okres zajęć.
Jak zdrowie?
- Zdrowie dopisuje, wszystko jest w porządku i trenuję pełną parą. Mam nadzieję, że tak będzie do końca czerwca.
Nie uczestniczy w zajęciach zdyskwalifikowany kapitan zespołu Olgierd Moskalewicz. Czy drużyna wstawi się u prezesa za swoim kolegą? Przed rokiem broniliście Bogusława Wyparły, którego działacze też chcieli się pozbyć.
- Wtedy się wstawiliśmy, ale niewiele wskóraliśmy. Po pół roku Boguś musiał odejść, a prezes nam zakomunikował, że sobie więcej nie życzy takich spotkań. Szczerze mówiąc, jeszcze nie poruszyliśmy tego tematu w szatni. Spotkaliśmy się po raz pierwszy razem i może wkrótce o tym porozmawiamy. My jednak jesteśmy od grania, a nie od działania. Niepotrzebnie nie chcemy rozłościć prezesa.
Jak nowi zawodnicy muszą się wkupić w drużynę?
- Dobrą grą. Muszą okazać się wzmocnieniem, a nie osłabieniem. Nowi muszą walczyć dla nas i za klub.