|
Radosław Majdan: Znów jestem u siebie
Rozmowa z Radosławem Majdanem, bramkarzem Pogoni Szczecin.
Jakie masz uczucia będąc znów w Szczecinie? - Melancholijne. Mam tu wiele wspomnień, spędziłem w tym mieście całe dzieciństwo. Jako mały chłopiec kopałem piłkę marząc o tym, że kiedyś w odległej przyszłości zagram w Pogoni w pierwszej lidze. Można powiedzieć, że obecnie wracam do korzeni, a zapewniam, że to jest duże przeżycie. Zdążył już ktoś Ci przypomnieć pucharowy mecz Wisły, w której wówczas występowałeś z Pogonią, kiedy to sfaulowałeś na polu karnym Ediego? - Nie, dawno nikt do tego nie wracał i nie ma to raczej sensu. Sędzia nie podyktował wówczas bardzo ważnego karnego, który mógł odmienić losy spotkania. Mnie również na gorąco wydawało się, że to Edi celowo nastąpił na moją rękę, by wymusić jedenastkę. Potem, kiedy zobaczyłem całą sytuację na telewizyjnych powtórkach to zgodziłem się, że faul jednak był. Z pozycji boiska wszystko widać inaczej, a ja interweniując skupiam się na piłce. Dlatego nie ma co się dziwić mojej początkowej ocenie, której byłem wówczas pewny. Trybuny przy Twardowskiego wzbogacą się o kolejnego nietuzinkowego kibica - Dodę? - Dorota ma dużo koncertów, szczególnie w weekendy, kiedy my gramy mecze. Raczej nie będzie więc mogła pojawić się na szczecińskim obiekcie. Jeśli jednak nadarzy się okazja – wówczas z pewnością z niej skorzysta.Jak podoba ci się w Gutowie? - Baza szkoleniowa jest tam na europejskim poziomie. Szkoda, że podobnych obiektów nie ma w Szczecinie. Wszyscy wiemy jaka jest sytuacja na linii miasto-klub. To są skomplikowane sprawy i nie do mnie należy je rozstrzygać. Polscy piłkarze w większości mieszkać będą w Łodzi, a Brazylijczycy od razu godzili się na mieszkanie w hotelu, więc nie mają pretensji. Nie chcę komentować odejścia poszczególnych komentarzy – pytania należy zadawać im.Jak uspokoiłbyś kibiców w Szczecinie, którzy nie mogą być blisko drużyny? - Rozmawiam ze znajomymi fanami na co dzień i wiem, jakie nastroje im towarzyszą. To wszystko jednak jest bardzo szeroką sprawą i nie mogę jednostronnie niczego oceniać. W grę wchodzi polityka. Pojawiła się informacja, że do Pogoni wróci również Maciej Stolarczyk? - Nic na ten temat nie wiem. Maciek ma jednak jeszcze przez rok ważny kontrakt z Wisłą Kraków i nie sądzę, żeby mógł tak łatwo odejść. Kogo z dawnej ekipy widziałbyś obecnie z powrotem w Pogoni? - Myślę, że przydałby się nam choćby Darek Dźwigała, który choć nie jest wychowankiem morskiego klubu, to jest z nim bardzo związany emocjonalnie. Byłby przy tym dużym wzmocnieniem - potrafi rozprowadzać ataki i uderzać z rzutów wolnych. W składzie widziałbym też Olka Moskalewicza, który wnosiłby waleczność i nieustępliwość, którą zaraża kolegów w każdej drużynie, w której gra. Do kiedy podpisałeś kontrakt? - Umowa obowiązuje przez dwa lata. Zawsze mówiłem, że moim marzeniem jest jeszcze wrócić do Szczecina i stanąć w bramce Pogoni. Spełniłem więc swoje marzenie i obietnice. Zdaję sobie jednak sprawę, że wyjeżdżając ze Szczecina za granicę mówiłem, że jeśli wrócę do polskiego klubu to tylko do Pogoni. Stało się inaczej, broniłem w Wiśle Kraków, ale tak czasem jest, że to życie pisze scenariusze.. Za dwa lata chcesz zakończyć karierę? - Niekoniecznie. Jeszcze stosunkowo niedawno myślałem, że pogram w piłkę w pierwszej lidze co najmniej cztery-pięć lat. Teraz stwierdzam, że niczego nie można być w życiu pewnym. Są sprawy, które od nas nie zależą, jak choćby kontuzje. Nie wiem zatem ile lat jeszcze pogram, choć chcę jak najdłużej. Jak obecnie wygląda twoje rehabilitacja? - Jest coraz lepiej, ale niestety odczuwam efekty przeciążeń. Myślę jednak, że już w poniedziałek powinienem zjawić się na treningu w Gutowie. Jak oceniasz nowy zespół Pogoni? - Jest w nim kilku naprawdę ciekawych piłkarzy. Mariusz Kuras musi teraz wszystko poukładać tak, aby grał zespół, a nie każdy dla siebie. Zawodnicy muszą być dobrze przygotowani taktycznie, na boisku nie może rządzić chaos. Moim zdaniem skład jest niezły i będzie ciekawie. Największe wrażenie na mnie zrobili szczególnie Lilo i Anderson Pedro. Ten drugi został umiejętnie ustawiony przez trenera na boisku i spisuje się coraz lepiej choć początki miał przeciętne. Po zakończeniu kariery chcesz zostać i pracować w klubie? - Tak. Mógłbym być trenerem bramkarzy, ale skłaniam się ku innym funkcjom. Chciałbym być kimś takim, kim w Wiśle był Grzegorz Mielcarski, czyli takim generalnym menadżerem. Mógłbym wiele pomóc klubowi, tworzyć przy tym wokół niego pozytywną atmosferę, wpłynąć na jego stabilny obraz wśród kibiców. Marzy mi się, żeby nikt nie czynił wyrzutów Antoniemu Ptakowi, który inwestuje własne pieniądze. Do tego potrzeba jednak poukładania pewnych spraw organizacyjnych. Masz dom w Szczecinie? - Tak i to zaraz obok posiadłości Maćka Stolarczyka. Teraz mieszkamy jednak z żoną w Łodzi, skąd Dorota ma bliżej do Warszawy, w której często musi być. Na przenosinach do Pogoni dużo straciłeś finansowo? - Nie da się ukryć, że w Wiśle miałem lepszy kontrakt, ale przez całą swoją karierę powtarzałem, że przy powrocie do Pogoni pieniądze liczyć się nie będą. Słyszę też czasem głosy, że Majdan zdegradował się również pod względem sportowym. Takie opinie mam jednak gdzieś. Niektórzy dziennikarze nie potrafią zrozumieć, że sentyment i marzenia spełnia się nie patrząc na finanse czy jakiekolwiek inne okoliczności. Ja jestem teraz w domu i jest to bezcenne.
Rozmawiał: Michał Sarosiek
Źródło: Głos Szczeciński Data: sobota, 15 lipca 2006 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||