|
Mariusz Kuras: Tramwajem na pętlę
- Po kilku miesiącach pracy z Latynosami zweryfikowałem swoją o nich opinię – przyznaje trener Pogoni Mariusz Kuras. – Jest dobra atmosfera, więc muszą przyjść też wyniki – dodaje.
Gdy w kwietniu ponownie został pan trenerem Portowców nie krył sceptycyzmu wobec Brazylijczyków. Jak pan teraz ocenia Latynosów? - To, że ktoś jest Brazylijczykiem nie oznacza automatycznie, że jest dobrym piłkarzem. W Pogoni był taki jeden, z którym na każdym treningu wygrywałem zawody w żonglerce. Ja, sztywniejący czterdziestolatek! Dziś, tego pożal się Boże technika, nie ma już na szczęście w Pogoni. Po kilku miesiącach pracy z Latynosami zweryfikowałem jednak swoją niezbyt dobrą o nich opinię. Jeżeli cały zespół Brazylijczyków rzuci się na głęboką wodę, mogą sobie nie poradzić. Ale umiejętnie kierowani, wsparci kilkoma Polakami, mogą eksplodować i być groźni dla najlepszych. Brazylijczycy wiedzą, że jest pan symbolem klubu? - Widzieli flagi z moją podobizną na płotach‚ słyszeli, jak szczecińscy kibice skandowali moje nazwisko. Wyjaśniłem im, że nigdy nie byłem gwiazdą‚ ani piłkarskim wirtuozem. Zawsze starałem się jednak przyzwoicie zachowywać i kibice to docenili. Jednym z pana trenerskich atutów było wprowadzenie świetnej atmosfery w szatni. Z Brazylijczykami za wiele pan jednak nie porozmawia... - Ale Pogoń to nie tylko Brazylijczycy. Zresztą Latynosi uczą się polskiego. Batata‚ Julcimar‚ Daniel Cruz‚ Tavares, Lilo, czy Edi, oni już doskonale rozumieją, co się do nich mówi. Wiadomo, że nie siądę z nimi i nie podam tak wylewnie jak z Polakami. Ale w zespole atmosfera jest w porządku. Latem odeszli: Kaźmierczak‚ Grzelak i Matlak. Obecny zespół nie może chyba być silniejszy od tego z końca rundy? - Okaże się po pierwszych pięciu meczach. Do zespołu dołączyło sześciu nowych Brazylijczyków. Większość z nich jest na dorobku. Wszyscy są świetnie wyszkoleni technicznie‚ ambitni i głodni sukcesu. Nie przyjechali do Polski, aby grać tu przez wiele lat. Pogoń ma być dla nich przystankiem w drodze do dalszej kariery. Stać ich naprawdę na dużo. Nie chce wiele obiecywać. Naszym celem na jesień jest to‚ żeby stracić do czołówki jak najmniej punktów. Chcę, żeby Pogoń miała ich na koncie więcej niż w ubiegłym sezonie po rundzie jesiennej. Tak‚ żeby po zimowych wzmocnieniach zespół mógł przystąpić do walki o czołowe lokaty. Antoni Ptak bywa niecierpliwy. Kiedyś zwolnił Franciszka Smudę po pierwszej porażce. Nie boi się pan szybkiej dymisji? - Tylko głupek niczego się nie boi. Przed każdym sparingiem czuję obawę i przypływ adrenaliny. Ale nie mam zwyczaju zaprzątać sobie głowy sprawami, na które nie mam wpływu. Nie zmienię przecież charakteru pana Ptaka. W GKS Bełchatów pracowałem trzy lata. Mam nadzieję, że w Pogoni będzie podobnie. Ale zawód trenera to jak jazda tramwajem. Na jednym przystanku się wsiada‚ a na innym wysiada. Dobrze byłoby dojechać na pętlę i ruszyć dalej. Najważniejsze, aby ten tramwaj zechciał przyjechać. Czy kibice mogą liczyć na widowiskową grę? W sparingach zdobywanie goli przychodziło wam z ogromnym trudem. - Brakowało wykończenia, bo piłkarze po ciężkich treningach nie mieli świeżości. Ale efekty przyjdą na pewno. Wiosną w zespole wyraźnie brakowało lidera. - Edi ma wielki autorytet‚ ale to nie jest krzykacz. Jestem przekonany, że w duecie z Julcimarem będą przywódcami drużyny.
Rozmawiał: Dariusz Jachno
Źródło: Przegląd Sportowy Data: środa, 26 lipca 2006 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||