|
Mariusz Kuras: Nie mamy charyzmatycznego ojca
- Brakuje mi w zespole gościa, który krzyknąłby i inaczej pokierował grą. Nie mamy charyzmatycznego ojca. Ale my w lidze radziliśmy sobie bez niego - mówi szkoleniowiec Pogoni.
Czy zespół Pogoni zgasł? - Jeśli ktoś wyciąga taki wniosek po porażce z Zagłębiem, to robi źle. Nie. My po prostu zagraliśmy bardzo źle z Lubinem i zasłużenie przegraliśmy 1:3. Ale nie można w trzy dni zgasnąć. Podczas pucharowego spotkania w Poznaniu gra w naszym wykonaniu była, przynajmniej do 70. minuty, zdecydowanie lepsza. W defensywie tworzyliśmy monolit i rozbijaliśmy ataki poznańskich piłkarzy. W sobotę nie widziałem zaangażowania, nie widziałem woli walki. Myślałem, że po klęsce z ŁKS-em w Łodzi na inaugurację sezonu już nie będzie Pan w tej rundzie narzekał na brak zaangażowania u swoich zawodników. - Ja też tak myślałem, ale przez brak walki przegraliśmy z Zagłębiem. Krytyka należy się całej drużynie, bo nie byliśmy w sobotę zespołem. Tyle że starajmy się zachowywać jakiś obiektywizm i spokój. My nigdy nie podkreślaliśmy, że naszym celem jest walka o europejskie puchary. Do ligi przystąpiliśmy najbardziej osłabieni ze wszystkich drużyn, bo z Pogoni odeszli Rafał Grzelak, Przemek Kaźmierczak i Grzegorz Matlak. To byli bardzo ważni piłkarze w poprzednich sezonach, a my ich nikim nie zastąpiliśmy. Przegrana z Zagłębiem kosztowała zespół krytyczne oceny, jak po meczu z ŁKS-em. Wielu opiniotwórców znów twierdzi, że zespołu na nic nie stać. Nie są to zbyt skrajne oceny? - Mam podobne zdanie. Po meczu z ŁKS-em wierzyłem w zespół, że jest w stanie grać zdecydowanie lepiej. Krytyka po porażce jest słuszna, ale wiele opinii nas zabolało. W naszym zespole gra kilkunastu obcokrajowców, na których łatwo zrzucić odpowiedzialność. Krytyka przycichła, gdy we wrześniu zaczęło nam dobrze iść. Wygraliśmy w Łodzi z Widzewem, zremisowaliśmy w Krakowie z Wisłą. Część zaczęła nas widzieć jako drużynę, która może namieszać. A teraz znowu musimy zmagać się z ostrą krytyką. Legia czy Lech też przegrywały w tym sezonie, ale nigdy tak ostro ich nie atakowano. Czy atmosfera w zespole jest dobra? - Jest taka, jak być powinna po ligowej porażce. Podkreślę, że nie jest tak, że zespół się załamał i już nic nie osiągnie. Do meczu z Cracovią odbudujemy się. Trzy mecze do końca rundy. Ile punktów dla Pogoni? - Nie chcę zakładać żadnego pułapu. Chcę maksymalną ilość, ale jeśli wygramy u siebie z Grodziskiem, a zremisujemy dwa wyjazdowe spotkania, to też będzie to dobry wynik. Liderem Pogoni powinien być Anderson, który jednak nie jest w wysokiej formie. - Do momentu czerwonej kartki z Lechem był w dobrej dyspozycji. Byłem z niego zadowolony. Zagrał w Gdańsku i też wypadł bardzo dobrze. Ostatnio jest jednak w gorszej dyspozycji, ale wierzę, że wróci na dobre tory. Problemem Pogoni jest Edi, który według mnie za często jest przy piłce. - To nie tak. Edi jest dla partnerów wzorem, a dla mnie najlepszym graczem zespołu. Problemem jest ilość piłek zagrywanych mu. Edek gra świetnie i realizuje to, co od niego oczekuję. Wielokrotnie ściąga na siebie po dwóch-trzech rywali i wtedy podanie powinno pójść do innego zawodnika. Zawodnicy zbyt często jednak zamiast poszukać lepiej ustawionego kolegi, wybierają Edka. Brakuje mi w zespole gościa, który wtedy krzyknąłby i inaczej pokierował grą. Nie mamy charyzmatycznego ojca. Z tym trzeba się urodzić. Ale my w lidze radziliśmy sobie bez niego. Szef klubu przebywa w Brazylii, zarząd jest w konflikcie z kibicami. - To specyficzna sytuacja. Na meczu z Zagłębiem flag kibiców nie było, ale był za to doping. Kibice fajnie się bawili. Wcześniej jednak było inaczej i nie rozumiałem tego protestu. Myślałem, że fani chcą pomóc drużynie. Będzie Pan zmieniał przygotowania do spotkania z Cracovią? - Jestem cierpliwym człowiekiem i nic na siłę zmieniać nie będę. Musimy jednak wrócić do tego, co najważniejsze - pracy nad dyscypliną taktyczną. Zapomnieliśmy o tym w Łodzi i było źle. Zapomnieliśmy z Zagłębiem i równie źle się skończyło. Od poniedziałku poświęcamy taktyce więcej czasu, by w Krakowie dobrze ustawiać się na boisku i by nie było takich dziur między formacjami. Bramka Kamila Grosickiego czy może niezły występ Danilo przekonają Pana, by mocniej im zaufać? - Ja im ufam. Ale skoro we wrześniu zespół dobrze funkcjonował bez nich, to po co miałbym szukać kwadratowych jaj. Tym bardziej że Kamil sporo naszych treningów opuścił, bo uczestniczył w zgrupowaniach kadry, a w niej mało grał. Kamil wniósł ożywienie na meczu z Zagłębiem, pogratulowałem mu bramki i teraz jest bliżej gry w pierwszym składzie niż wcześniej. Ale na to trzeba zapracować. Podobnie jest z Danilo. Przeciwko Cracovii dylematy z ustawieniem składu pozostaną. Nadal będzie pauzował Lilo, kontuzje leczy Cruz i nie wiadomo, czy zagra. Dalej więc możemy pozostać bez szybkich boków. Kto zagra, ten będzie musiał walczyć.
Rozmawiał: Jakub Lisowski
Źródło: gazeta.pl Data: poniedziałek, 30 października 2006 r. Dodał: js |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||