www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
 
Gryf
Wywiady
Piotr Mandrysz: W Szczecinie ciśnienie zawsze było, jest i będzie
Rozmowa z Piotrem Mandryszem, trenerem Pogoni Szczecin.
Jest pan zadowolony z wyjazdu do Pogorzelicy?
- Mieliśmy tam bardzo dobre warunki pobytowe, żywieniowe i treningowe. Pogoda też sprzyjała - temperatury dodatnie, nie było śniegu. Korzystaliśmy z boiska, hali, siłowni i centrum odnowy biologicznej w ośrodku Sandra. Wydaje mi się, że o tej porze roku mało gdzie można było zastać tak dobre warunki. Wszystko, co zaplanowane, realizowaliśmy. Piłkarze pracowali z zapałem, nikt nie doznał kontuzji...
Przeziębieni się wykurowali?
- To - na szczęście - nie były długotrwałe problemy. Tomek Parzy czy Michał Szczyrba wypadli tylko na dwie-trzy jednostki treningowe, co nie miało wpływu na przygotowania. Obserwując chłopaków na treningach, można powiedzieć, że już doszli do siebie. Nikt nie uskarża się na dolegliwości. Oprócz Andrzeja Tychowskiego i Wojtka Żaczka, którzy wcześniej wypadli ze składu z powodu poważnych kontuzji, wszyscy są do dyspozycji.
Kadra Pogoni jest liczna, ale mówił pan: niewykluczone, że ktoś jeszcze do zespołu dołączy.
- Myślenie o nowych piłkarzach wiąże się z tym, ilu testowanych zostanie. Myślę, że pierwsze decyzje zapadną po dwóch najbliższych grach kontrolnych - z Turem i Motorem, o ile ten drugi mecz dojdzie do skutku. Wiem, że lublinianie mają problemy, nie wiadomo, czy pojadą na obóz. Szkoda by było, bo liczyłem na spotkania z dość mocnymi przeciwnikami, w takich meczach można dokonać miarodajnej oceny zawodników [Motor potwierdził udział w sparingu - red.]. Wtedy dopiero będziemy myśleć o ewentualnych uzupełnieniach czy wzmocnieniach.
Kto z "nowych" zrobił do tej pory najlepsze wrażenie - Koman, Dutkiewicz, Jakuszczonek?
- Trudno oceniać piłkarzy na podstawie przebiegniętych kilometrów czy podniesionych kilogramów. Wszystko zweryfikuje boisko. Teraz pracujemy, by jak najlepiej przygotować się do trudnej rundy wiosennej. Treningi to treningi. Zobaczymy, jak ci chłopcy funkcjonują w grach kontrolnych, i wtedy będziemy mogli coś więcej powiedzieć. Kończąc wątek transferów - pamiętajmy, że sprawy sportowe to jedno, ale pozostaje kwestia dogadania się z piłkarzem i ewentualnie z jego poprzednim klubem, uzgodnienia warunków finansowych.
Właśnie. Nie obawia się pan, że kryzys gospodarczy, a tym samym mniejsze wsparcie sponsorów, znacząco wpłynie na budżet klubu, ograniczy możliwość wzmacniania zespołu?
- Trudno powiedzieć. To jest poza mną. Z tego, co mi wiadomo - ostatnio podpisano nową umowę z miastem, które udziela klubowi bardzo znaczącego wsparcia. Sytuacja jest stabilna. Nie docierają do mnie sygnały na temat problemów finansowych. A jeśli chodzi o tzw. otoczkę - mam nadzieję, że zespół swoją grą pozytywnie wpłynie na atmosferę wokół Pogoni, sposób postrzegania jej w mieście i całym regionie.
Wiele razy mówił pan też, że liczy na szczecińskich kibiców. Że wyniki i dobry klimat muszą przyciągnąć ludzi na stadion...
- Bardzo liczę na kibiców. Na sparingach pewnie zbyt wielu ich nie będzie, ale mam nadzieję, że na spotkaniu z Kluczborkiem zjawią się w dużej liczbie. To jeden z ważniejszych meczów w rundzie wiosennej. A poza tym - inauguracja.
Drużyna już wyczuwa ciśnienie?
- W Szczecinie ciśnienie zawsze było, jest i będzie, ale ja nie chciałbym wywierać specjalnej presji przed tym meczem, bo mimo tego, że jest on bardzo ważny, to później czeka nas jeszcze 14 innych potyczek, w których można tak zyskać, jak i stracić punkty.
Skoro rozmawiamy o meczu na szczycie, to spójrzmy na czołówkę tabeli. Sprawdziły się pana prognozy, że Gawin jednak nie wycofa się z rozgrywek. Działacze Kotwicy też już nie mówią, że awans ich nie interesuje. Jak pan ocenia sytuację przed rundą rewanżową?
- Mówiłem to i nadal będę twierdził, że nie wyobrażam sobie sytuacji, by czołowe ekipy odpuściły. To jest wbrew logice i zasadom sportowej rywalizacji. Chłopcy, którzy trenują i doskonalą swoje umiejętności, grają dla klubu, ale również dla siebie. Po pierwszej rundzie są w czołówce, a wiosną mieliby przestać walczyć o zwycięstwa? To dla mnie rzecz niepojęta. Ja nigdy nie wierzyłem, że Kotwica odpuści. I dlatego podkreślam - my nadal mamy punkty do odrabiania; trzeba być ostrożnym, mówiąc o Pogoni jako zdecydowanym faworycie. Na pewno zrobimy wszystko, by awans wywalczyć, ale musimy mieć świadomość tego, że gonimy. Do lidera mamy pięć punktów straty, do wicelidera - trzy. I gramy z nim na wyjeździe, więc to nie będzie spacerek.
Ale generalnie - terminarz jest korzystny, większość mocnych drużyn przyjmujemy na Twardowskiego, trzy z czterech pierwszych kolejek gramy u siebie.
- Terminarz jest tym lepszy, im się lepiej gra! Jeżeli będziemy spisywali się na miarę swoich możliwości, jeśli chłopcy będą grali z takim entuzjazmem, jak teraz podchodzą do swoich obowiązków, to wierzę, że będziemy grali na tyle skutecznie, że wszystkich uradujemy. Ale nie chciałbym mówić, ile zdobędziemy punktów np. w czterech kolejkach, bo dla mnie najważniejsze jest zawsze najbliższe spotkanie.
Wspomniał pan o entuzjazmie, zaangażowaniu zawodników - widać, że atmosfera na treningach jest bardzo fajna, piłkarze mobilizują się nawzajem, rzucają śmieszne teksty, ale gdy zaczyna się gierka - ostro rywalizują. W Pogoni są właściwie dwie jedenastki, nikt chyba nie czuje się pewniakiem?
- Na pewno nie. Nawet w sobotę mieliśmy grę wewnętrzną, w składach pomieszałem i padł wynik remisowy. Nie było widać dysproporcji w umiejętnościach, co świadczy o tym, że skład jest bardzo wyrównany. Aczkolwiek na niektórych pozycjach mamy jeszcze nie to, co byśmy chcieli.
Gdzie są te słabe ogniwa?
- Może nie słabe ogniwa, ale piłkarze, którzy potrzebują trochę czasu, by wejść na poziom, który dawałby gwarancję określonej jakości.
Podniesieniu jakości służą m.in. transfery. Jak w oczach trenera przebiega aklimatyzacja nowych graczy? Po treningach stoją jeszcze trochę z boku, na boisku też nie zawsze dostają piłkę wtedy, kiedy powinni.
- Myślę, że aklimatyzacja przebiega harmonijnie, choć może nie jest tak szybka, jak byśmy chcieli. Nowi zawodnicy są oceniani przez kolegów pod tym kątem, że mogą zabrać komuś miejsce... Ale trzeba mieć świadomość, że każdy zespół potrzebuje świeżej krwi, aby szedł do przodu, żeby nie wkradło się jakieś samouspokojenie, monotonia. Musi być gdzieś ta "marchewka", która pokaże, że jest jakiś cel, a ten cel możemy osiągnąć niekoniecznie w tym samym składzie. W każdym klubie co rundę jest taka sytuacja - dochodzą nowi piłkarze, którzy - w założeniach - mają podnieść wartość sportową. I albo cała drużyna idzie do przodu, albo "słabsi" wypadają.

Rozmawiał: Tomasz Maciejewski
Źródło: gazeta.pl
Data: środa, 28 stycznia 2009 r.
Dodał: js

  (p) 2000 - 2024   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności