|
środa, 1 lipca 2015 r., godz: 07:25
Po rocznej przygodzie z Serie B powracasz do Pogoni Szczecin. Nie żal Ci zostawiać słońca, plaży, morza i palm?- W Polsce jest mój dom i cieszę się, że do niego wracam. Życie na obczyźnie wcale nie jest takie przyjemne. Niełatwo przyzwyczaić się do ludzi, klimatu czy kultury. Dlatego wizji pożegnania z Włochami i powrotu do Polski nie przyjąłem z żalem. Wprost przeciwnie - dobrze się tutaj czuję.
Jak oceniasz swój roczny pobyt we Włoszech? Statystyki są dla Ciebie miażdżące. - Na początku moja przygoda z Serie B wyglądała naprawdę obiecująco. Wywalczyłem sobie miejsce w składzie, często pojawiałem się na boisku. Potem jednak trener podjął decyzję, że zmieni skład i od trzynastej kolejki nie dostałem już szansy zagrania w meczu. Oglądając spotkania z trybun ciężko udowodnić trenerowi, że zasługuje się na swoją szansę. A może włoska Serie B okazała się po prostu dla Ciebie zbyt dużym wyzwaniem? Jak oceniasz poziom tej ligi w porównaniu z polską Ekstraklasą?- To dwie zupełnie inne ligi. Trudne do porównania. Ekstraklasa jest dużo bardziej fizyczna. Więcej się biega, walczy o piłkę. Natomiast we Włoszech większość zawodników jest znakomicie wyszkolona technicznie. U nas takich umiejętności wymaga się od pomocników, natomiast w Serie B nawet środkowi obrońcy zachwycali techniką. - Dużo bardziej niż poziom techniczny zaskoczyło mnie jednak lenistwo zawodników. W Polsce byłem przystosowany do tego, że przychodzi się przed treningiem, zostaje po zajęciach, ćwiczy stałe fragmenty, pracuje na siłowni. Natomiast we Włoszech wszyscy przychodzili 5 minut przed treningiem, robili swoje i wracali do domów. Zero zaangażowania ponad to, co konieczne. Trening w zespole Virtus Entella i roczny pobyt w zagranicznej lidze to dla młodego piłkarza ogromna lekcja. Jaką wiedzę z niej wyniosłeś?- Faktycznie, wyjazd do Włoch to była dla mnie ważna lekcja. Nie tylko piłkarska, ale przede wszystkim życiowa. Pierwsze dwa miesiące to był totalny szok. Nie potrafię tego nawet opisać. Miałem wrażenie, że wszystko, czego nauczyłem się w Polsce, jest nieprzydatne. Inne poruszanie się po boisku, inny sposób komunikowania się z kolegami. Tam wszyscy ze sobą rozmawiają, podpowiadają sobie różne zagrania. Zaszczepili w Tobie takie zachowania na tyle, żebyś teraz mógł pomagać młodszym kolegom w Pogoni?- Nie mam wielkiej wiedzy na temat piłki, ale zawsze jestem do dyspozycji kolegów. Sam dobrze wiem jak ważne jest uczenie się od starszych zawodników. Kiedy przychodziłem do Pogoni miałem wspaniałe wzorce w postaci Ediego Andradiny czy Bartka Ławy. Dzisiaj są Rafał Murawski czy Jarosław Fojut - z ich wiedzy młodzi powinni czerpać garściami. A jeżeli ja będę mógł dołożyć jakąś cegiełkę od siebie, to zawsze chętnie coś podpowiem. Pod Twoją nieobecność zaszło w szatni Pogoni Szczecin sporo zmian. Musisz się na nowo aklimatyzować w zespole?- Bez przesady, aż takiej rewolucji kadrowej nie było. Przyszło wielu młodych, ale ich znam chociażby z zespołu rezerw. Poza tym szatnia przyjęła mnie bardzo ciepło. Najlepsze przywitanie miałem od Łukasza Zwolińskiego, z którym przez cały pobyt we Włoszech byłem w stałym kontakcie. Tak samo zresztą jak z Wojtkiem Gollą, ale on akurat pojechał do Holandii. Mam nadzieje, że teraz on będzie się odzywał. Spośród nowych zawodników w szatni szczególną uwagę musisz zwrócić na Ricardo Nunesa. Jak się zapatrujesz na rywalizację z nim o miejsce w wyjściowej jedenastce?- Na pewno będzie ciekawie. Dla nas obu będzie to dodatkowy bodziec, by pracować na pełnych obrotach. Podczas obozów przygotowawczych, kiedy trenuje się dwa razy dziennie, czasami przychodzi zmęczenie. Czując oddech kolegi z zespołu na plecach masz motywację, żeby dołożyć więcej od siebie. A takie podejście zawsze będzie korzystne dla zespołu. Trener Michniewicz wspominał, że w przypadku przegrania rywalizacji mógłbyś spróbować swoich sił na lewym skrzydle. Jak się czujesz na tej pozycji?- W zasadzie większość swojego życia grałem na skrzydle. Chętnie bym spróbował swoich sił na boku pomocy. Na pewno potrzebowałbym trochę czasu, bo dawno tam nie grałem ani nie trenowałem. Ale pewnych rzeczy się nie zapomina. Także skrzydłowi o swoje miejsce w składzie też się powinni bać. Ostatnio zmieniłeś nie tylko klub, ale również stan cywilny. Jak czujesz się jako świeżo upieczony mąż?- Naprawdę fantastycznie. Planowaliśmy to już od pewnego czasu i ostatecznie postawiliśmy kropkę nad „i”. Z moją żoną poznaliśmy się już wiele lat temu. Ja miałem wówczas 16 lat, ona o rok mniej. Przez ten czas wiele razem przeżyliśmy. Po moim odejściu do Pogoni przez dwa lata żyliśmy na odległość. Zaraz po tym, kiedy Kasia przyjechała do Szczecina, ja dostałem ofertę z Włoch. Tam też pojechała ze mną i cały czas mnie wspierała. Dlatego nie miałem żadnych wątpliwości, żeby się jej oświadczyć. Wielu zawodników mówi, że ślub i ojcostwo to dwa momenty w życiu, które szczególnie kształtują charakter. Czujesz, że przechodzisz już pewną przemianę?- Nie, chyba jeszcze jestem na to za młody. Może odczuję to, gdy pojawią się dzieci? źródło: PogonOnline.pl/Grzegorz Lemański Plum
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||