|
sobota, 8 sierpnia 2015 r., godz: 21:45
Przed spotkaniem z Górnikiem Łęczna więcej mówiło się o ewentualnym transferze Łukasza Zwolińskiego, niż o samym pojedynku. - Wszyscy mnie już spakowali, a mnie w Szczecinie wcale nie jest źle - mówi napastnik Pogoni.
W czwartek jak grom z jasnego nieba spadła na nas informacja o możliwym transferze Łukasza Zwolińskiego. Zainteresowanie napastnikiem Dumy Pomorza wyraził Bursaspor - piąty zespół poprzedniego sezonu tureckiej ekstraklasy. Turcy mieli zaoferować Zwolińskiemu kosmiczne pieniądze, a Pogoni wysoką (jak na polskie warunki) zapłatę. - Wszyscy mnie już spakowali i wysłali do Turcji. Codziennie czytam, że już opuściłem Pogoń. A tak naprawdę nic jeszcze nie jest wiadomo. Ja skupiam się tylko na grze w Pogoni i każdym kolejnym spotkaniu - mówi Zwoliński. W ciągu dwóch ostatnich dni napastnik Pogoni otrzymywał setki telefonów od dziennikarzy i znajomych, którzy pytali go o wyjazd do Turcji. Żeby się od tego odciąć musiał... wyłączyć telefon. - Potrzebowałem trochę spokoju, żeby skupić się na spotkaniu z Górnikiem. Ciężko wyjść skoncentrowanym na boisko, kiedy przez kilka dni się słyszy, że zaraz opuścisz zespół. Nie zawracam sobie głowy transferem, śpię spokojnie i już myślę o meczu pucharowym z Jagiellonią - tłumaczy napastnik Pogoni. Zwoliński prawdopodobnie będzie chciał wyrzucić z myśli nie tylko wizję transferu, ale także sobotnie spotkanie z Górnikiem. Portowcy przez 90 minut bili bowiem głową w mur, ale ostatecznie zdołali zdobyć tylko jedno oczko. Napastnik Pogoni przez cały mecz próbował pokonać Prusaka, ale zdołał trafić tylko w słupek. Po raz trzeci w tym sezonie. - One mnie chyba prześladują. Szkoda, że to nie wpadło, bo punkty znowu nam przelatują przez palce. Pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem lepszym i powinniśmy to spotkanie wygrać. Mam nadzieje, że życie nam odda te punkty - tłumaczy Zwoliński. Najwięcej emocji wzbudził jednak nie słupek napastnika Pogoni, ale kontrowersyjna bramka Murayamy. Japończyk ewidentnie zagarnął piłkę ręką, po czym skierował piłkę do pustej bramki. Sędzia Złotek początkowo uznał bramkę, ale po konsultacjach z arbitrami liniowymi i sędzią technicznym postanowił zmienić zdanie. - Nie mamy wątpliwości, że ręka była. Ale sędzia uznał bramkę i powinien utrzymać swoją decyzję w mocy. To jest właśnie piękno piłki, że jest całkowicie nieprzewidywalna i pozwala na takie błędy. Jestem przeciwny powtórkom, bo one zabiją magię tego sportu - wyjaśnia Zwolak. źródło: PogonOnline.pl/Grzegorz Lemański Plum
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||