|
niedziela, 13 grudnia 2015 r., godz: 13:23
Przyjemnie oglądało się sobotnie spotkanie Pogoni z Podbeskidziem Bielsko - Biała. Bez niepotrzebnych nerwów, stresów i zwrotów akcji. Pewne 2:0 i kolejne trzy punkty, dzięki którym bliżej nam do ucieczki niż ligowego peletonu.
Pogoń Szczecin to chyba najbardziej niedoceniany zespół Ekstraklasy. Po serii dwunastu meczów bez porażki klęskę w Krakowie, Warszawie i na własnym boisku przeciwko Lechowi część kibiców przyjęła jako oznakę nieubłaganego końca drużyny i powód do zwolnienia Czesława Michniewicza. Tymczasem Portowcy w ostatnich czterech spotkaniach zdobyli dziesięć punktów, klepiąc jak leci ligowych rywali. Ktoś z pewnością powie - co to za rywale, którzy tułają się w dolnej części tabeli? I z pewnością będzie miał rację, bo ostatni przeciwnicy Pogoni do gigantów nie należeli. Lechia meczem z Pogonią podtrzymała serię pięciu porażek z rzędu, Górnik Łęczna nie wygrał sześciu kolejnych spotkań, a Podbeskidzie z taką grą za chwilę brzuchem będzie szurać po dnie tabeli. W poprzednich latach wielokrotnie jednak traciliśmy punkty w takich meczach, trwoniąc zaliczkę zbudowaną zwycięstwami nad Legią czy Lechem. Teraz może nie ogrywamy ligowej czołówki, ale robimy swoje - „golimy frajerów” i spokojnie trzymamy się w czubie tabeli. W meczu przeciwko Podbeskidziu nareszcie mogliśmy zrozumieć znaczenie słowa „dominacja”. Nie brakowało chaosu, niedokładności i irytujących zagrać, ale trzeba być piłkarskim ignorantem, by nie docenić wyższości Portowców nad rywalem. Strach pomyśleć jakim wynikiem zakończyłoby się to spotkanie, gdyby w pierwszej połowie z boiska wyleciał Zubas, a swoje okazje do zdobycia bramki wykorzystali Listkowski i Murawski. Podbeskidzie nie miało zupełnie nic do powiedzenia - i tak właśnie powinno to wyglądać. Ogromna w tym zasługa Czesława Michniewicza, który już teraz jest dla mnie jednym z najlepszy trenerów Pogoni w XXI wieku. Krytykowany ze wszystkich stron, pozbawiony najmniejszego zaufania ze strony kibiców regularnie pokazuje, że jest fachowcem najwyższych lotów. Stworzył zespół, zbudował atmosferę i przekazał swoją ideę. Znakomicie poradził sobie z rolą wicelidera tabeli jak również potrafił wyciągnąć zespół z chwilowego dołka. Nie plecie andronów, nie rzuca banałów, nie pompuje balonika. Po prostu robi swoje, wygrywając mecz za meczem. Największym sukcesem jest jednak wykrzesanie z zawodników właściwego im poziomu. Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że Miłosz Przybecki jest pierwszym zawodnikiem, którego należy odstrzelić z zimowej przerwie. Tymczasem w meczu z Lechią wszedł na boisko na 21 minut i zaliczył asystę na wagę trzech punktów, a przeciwko Podbeskidziu, gdyby nie brak skuteczność kolegów, dwukrotnie dopisałby punkty do klasyfikacji kanadyjskiej. Asystę i bramkę zaliczył ostatnio Lewandowski, dwukrotnie bramkarza Podbeskidzia pokonał stracony dla kibiców Dwaliszwili. Coraz większą wartością dla zespołu jest także Listkowski, na którego wielu trenerów nie zdecydowałoby się postawić. Pogoń jest dziś w idealnej sytuacji. Niezauważona przez nikogo stała się czwartą siłą ligi i spokojnie trzyma dystans nad grupą pościgową. Portowcy wyśrubowali właśnie najlepszy wynik od czasu powrotu do Ekstraklasy, bijąc nawet wspominaną z rozrzewnieniem zespół Dariusza Wdowczyka. Nareszcie mamy drużynę, za którą nie musimy się wstydzić! źródło: własne/Grzegorz Lemański Plum
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
2000 - 2024 | © Pogoń On-Line |
design by: ruben | redakcja | współpraca | ochrona prywatności | |||||