Sędzia Szydłowski przyznał się do błędu i grozi mu za to dyskwalifikacja

Jak już wcześniej pisaliśmy sędzia główny spotkania 7. kolejki Orange Ekstraklasy Pogoń - Legia Artur Szydłowski przyznał się do błędu popełnionego w tym spotkaniu.

Po dwóch dniach arbiter zadzwonił do piłkarza Pogoni Pawła Magdonia i przeprosił go za pomyłkę.
Przypomnijmy, że tuż przed przerwą arbiter z Krakowa dopatrzył się faulu obrońcy Pogoni na Marcinie Chmieście. - Powiedziałem wówczas sędziemu, że nie było faulu - opowiada Magdoń. - Trochę zdenerwowała mnie decyzja arbitra, ale odszedłem i skoncentrowałem się na ustawieniu przy rzucie wolnym.
Po dośrodkowaniu Łukasza Surmy pechowiec Magdoń skierował piłkę głową do swojej bramki i Legia objęła prowadzenie 1:0.
Panowie wrócili do spornego tematu schodząc z boiska po zakończeniu meczu. - Ze spokojem powiedziałem sędziemu, że chyba pomylił się odgwizdując faul - mówi Magdoń. - On zaprzeczał, ale dodał, że obejrzy powtórkę w telewizji i zadzwoni do mnie, jeśli się pomylił.
- Zadzwonił dwa dni później - mówi Magdoń. - Byłem zaskoczony, bo po spotkaniu nie wymieniliśmy numerów telefonów, więc musiał go zdobyć w inny sposób. Powiedział, że obejrzał fragmenty meczu i nie powinien odgwizdać mojego zagrania jako faul. Uważam, że pokazał klasę i zachował się bardzo honorowo. Okazuje się, że nie jest tak źle z morale naszych arbitrów. Ja życzyłem arbitrowi powodzenia w dalszej pracy.
Sędzia Szydłowski nie chciał komentować zdarzenia. Jak się dowiedzieliśmy, za przeprosiny grozi mu miesięczna dyskwalifikacja. PZPN chce zinterpretować to jako złamanie regulaminu i niedozwolony kontakt z klubem po meczu.

Komentarze